poniedziałek, 22 września 2008

Dobry Pretekst nie jest Zły.


Czasami człowiek musi, inaczej się udusi...

Jestem stworzeniem dosyć towarzyskim. Oznacza to między innymi fakt, że od czasu do czasu męczę znajomych swoją obecnością. Telefonuję, mailuję, eSeMeSuję, puszczam znaki dymne a nawet próbuję przekazu podprogowego, aby zorganizować spotkanie. Takie spotkania stanowią formę miłego spędzania czasu i stanowią doskonały pretekst do spełnienia kilku(nastu) toastów. Jednakże nie ma róży bez ognia...

Przyszedłem wcześniej, gdyż nie miałem co robić...

Kiedy byłem studentem, i miałem ochotę się napić, wystarczyło wziąć flaszeczkę i udać się do któregoś ze znajomych. Znajomy ten, o ile był w domu, z reguły entuzjastycznie przyjmował perspektywę spędzenia kilku godzin na nocnych Polaków rozmowach i wyjmował na stół kiszone ogóreczki bądź inną zagrychę. Towarzystwo narastało zgodnie z zasadą śnieżnej kuli i wieczór najczęściej kończył się w jakimś lokalu na mieście.

Dzwonię do ciebie, bo niestety nie mogę z tobą rozmawiać. Co? No jest u mnie parę osób. Nie, nie znasz, zagraniczni.

Dziś niestety tak dobrze nie ma. Znajomych o mającej nastąpić wizycie należy odpowiednio wcześniej uprzedzić, bądź zorganizować imprezę na własnym terenie. Poza tym nie uchodzi już popijanie bez okazji - teraz, gdy nikt nigdy nie ma na nic czasu, trzeba mieć dobry Pretekst.

Pretekstem może być w zasadzie wszystko. Jednakże należy go bardzo ostrożnie i umiejętnie wybrać, dostosowując go do gustów osób nękanych zaproszeniem. I tak:
- koncert ulubionego zespołu to dobry sposób na imprezę nawet w ciągu pracowitego tygodnia. Należy tylko pamiętać, że dla niektórych koncert 'ultrapodziemnej kultowej hordy z Singapuru' nie jest atrakcyjny, oraz żeby nie zapraszać czarnoskórych braci na koncert kapel z nurtu RAC/oi!
- piłka nożna to świetny wybór! Liga Mistrzów, Puchar UEFA, reprezentacja, liga.... Codziennie jest jakiś mecz! Nawet, jeśli to retransmisja Pucharu Intertoto czy rozgrywek Pucharu Ekstraklasy - jest na co popatrzeć, co pokomentować, i czego się napić. Należy tylko pamiętać, że nie wszyscy lubią oglądać mecze - takich abnegatów należy podejść specjalnie, najlepiej obiecując jakieś domowe wypieki Pani Domu, bądź ultraspecjalny pokaz dopingu wraz z symulacją zamieszek.
- ostatnio hitowym Pretekstem są gry planszowe. Co prawda spotkanie przy grach planszowych wymaga inwestycji pieniędzy (mam wreszcie 'Talizman Śmierci'!, czy: mam najnowszy dodatek do 'Osadników z Karkasony'!!) bądź czasu (wyszperałem wreszcie tą kultową grę 'Posępni Poszukiwacze Straconego Imperium'!!!), ale na ten haczyk łapią się wszyscy, licząc na rozrywkę na wysokim poziomie. Koniec i tak jest zawsze taki sam - po osiągnięciu pewnego stanu świadomości gracze poświęcają się dyskusjom na temat możliwości wymiany baraniny na żyto i wyliczaniu obrażeń możliwych do zadania 'Pluszowym Misiem Rozkładu +2', alkohol leje się gęsto, a na to, co się dzieje na planszy zwracają uwagę tylko kot i osoba, która akurat prowadzi.

If ju wud lajk sam fain plis help jurself, Dżeri.

Jestem pewien, że Pretekstów do wspólnych spotkań można znaleźć jeszcze dużo więcej, i że każdy ma jakieś swoje ulubione samograje Pretekstowe w repertuarze. Choć czasem brakuje mi możliwości zameldowania się z flaszką u znajomych bez zapowiedzi i wyżłopania jej ot tak, dla umilenia czasu.

[Post sponsorowały ubiegłotygodniowe Preteksty:
- koncert 'Boogie Chilli' Pod Pretekstem;
- wtorkowa i środowa Liga Mistrzów;
- Austria Wiedeń - Lech Poznań w Pucharze UEFA;
- koncert 'IRA' w Lizard Kingu;
- planszówki u Konrada - pod patronatem Jacka Danielsa.]