czwartek, 19 czerwca 2008

Na Wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja...

Jakiś czas temu podjęliśmy decyzję, że wakacje spędzimy na wschodzie. Nie koniecznie dalekim, raczej całkiem bliskim :) Tak jak jedni sprawdzają przed podróżą hotele i restauracje, robią plany odnośnie zwiedzania zabytków i rozpiskę co? gdzie? kiedy?, ja postanowiłem przegrzebać swoje archiwum odnośnie rosyjskojęzycznej acz nie tylko sceny muzycznej, aby być przygotowanym na perełki, które tylko czekają na wyszperanie w koszach z tanią płytą na Litwie, Łotwie i w Estonii :)

KYPCK czyli pozostałości po Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej

O dziwo, to nie Rosjanie, ani Ukraińcy, jeno czwórka Finów, którzy ubzdurali sobie, że śpiewanie po rosyjsku jest cool. Solidne brzmienie, porządne kawałki, mnie kupili.

Волколак czyli syberyjskie bajędy

Syberyjskie demony mają się tak do wilkołaków, jak powyższy teledysk do całokształtu tfurczości zespołu, zdecydowanie folkowej. Jeśli macie ochotę na zwęglony ochłap znad syberyjskiego ognia, szczerze polecam.

Аркона czyli białogłowa i misiaczki

Kolejny zespół o tej nazwie, tym razem z Rosji. Udaje im się naprawdę sprytnie wplatać melodię w całkiem sensowne grzańsko. No i niewiasta na wokalu ma naprawdę niezłe warunki głosowe.

Lucifugum czyli ukraińskie czorty

Tu mogło znaleźć się sporo nazw - od Nocturnal Mortum, przez Dub Buk aż po Drudkh. Jednak niemal żaden zespół nie posiada własnego klipu, a nawet jeśli posiada, to nie robi to aż takiego wrażenia jak teledysk nieistniejącego już Lucifugum. Tylko dla nihilistic-suicidal-black-metal-ist-krieg-fanatics :)

Skyforger czyli łotewskie Waffen SS

Panowie ze Skyforger całkiem jawnie przyznają się do fascynacji nazizmem - wszak Łotysze podczas drugiej wojny światowej stanęli u boku Hitlera (podobnie zresztą jak Ukraińcy czy Rumuni). Jeśli to Wam nie przeszkadza, to polecam - całkiem sensownie zagrany pagan metal.

Kūlgrinda czyli tajemnicza droga

Gdyby ta nazwa nie padła tutaj, najprawdopodobniej naraziłbym się żonie (i musiał ich słuchać co najmniej przez sześćset kilometrów do granicy). Weterani litewskiego folka grają swoje i organizują pokazy już od ponad 10 lat i wciąż są niedoścignieni. Musisz znać, jeśli interesujesz się folkiem.

Гайдамаки czyli kozacy na motorach

Fala pomarańczowej rewolucji dotarła i do Polski :) Haydamaky właśnie nagrały nową płytę i szukają fanów w naszym kraju. Warto poznać, tak radosnej muzyki gładko wplatającej słowiańskie melodie w punkowe rytmy nie słyszy się często.

Смысловые галюцинации czyli i pop może być dobry

Smutni Rosjanie z Kaliningradu zdobyli sobie moje uznanie już dawno temu, pora byście i Wy się nimi zainteresowali. UWAGA! Oni nie są emo :)

Кино czyli legenda wiecznie żywa

Viktor Tsoj to legenda rosyjskiej sceny, a Kino - to ichni odpowiednik naszej Republiki. Wstyd nie znać :) A teledysk - to kwintesencja Rosji na początku lat dziewięćdziesiątych.

W tym zestawieniu zabrakło wielu nazw - część z nich po prostu nie posiadała wystarczająco dobrych teledysków (Vicious Crusade, Rondellus, Zalvarinis czy Temnozor), część nie pasowała mi klimatem do wpisu (Siela, Xess, Satariel, Romove Rikoito), ale wszystkie warte są posłuchania i wyrobienia sobie własnej opinii na temat ich muzyki. Zresztą, po powrocie pewnie będę dumny z jakowegoś nowego znaleziska, którego nie omieszkam zaprezentować :)

Brak komentarzy: