wtorek, 5 maja 2009

Elektronika też bywa agresywna...

Moja Żona zawsze się ze mnie śmieje, że lubię techno. Cóż poradzić - lubię. Techno - pojmowane bardzo szeroko, jako dość szybka, rytmiczna muzyka elektroniczna - pozwala mi się nacieszyć niespotykanymi gdzie indziej melodiami, transowymi zapętleniami, czy wreszcie dotrzeć do granicy ekstremum na drugim biegunie agresji. Tak, muzyka elektroniczna również potrafi wypruć z człowieka flaki, i nie jest wcale mniej brutalna niż wyziewy grindcore'owych czy black metalowych hord. Dlatego też - wraz z wiosennym słonkiem - przyszła pora na prezentację perełek muzyki elektronicznej.

Tam, skąd pochodzę, ktoś kto nie słuchał elektroniki skazany był na swoisty bojkot towarzyski. 90% lokali, do których można było pójść i się zabawić, to były skażone duchem letnich tancbud dyskoteki o lepszej bądź gorszej proweniencji. Ideałem imprezy była Love-W-Przyszłym-Roku-Na-Nią-Pojadę-Parade w Berlinie. Do dziś kojarzę większość kapel, którymi byłem bombardowany w tamtych czasach - choć o części z nich mógł bym napisać notki w Małej Encyklopedii Obciachu, to jednak wspominam je bardzo miło. Ale nawet z zalewu tandety i chłamu wybrałem coś dla siebie...



Ze Storm'em łączy się dość śmieszna historyjka. Tę samą nazwę nosił bowiem metalowo-folkowy projekt Satyra z Satyricon, którego namiętnie słuchałem. Wyobraźcie sobie moje zdumienie, gdy w TV ujrzałem teledysk z muzyką mocno odbiegającą od czarciej polewki z Norwegii... W każdym razie niemiecki Storm również mnie urzekł. Był on niemalże archetypicznym przedstawicielem euro-trance'u, czyli gatunku, który królował pod koniec lat 90-tych na każdym klepisku. Jednak w muzyce Storm dało się wyczuć jakiś niepokój, zimne, rwane rytmy dawały mi poczucie izolacji. jednym słowem - mizantropia pełną gębą :D



Mojego uwielbienia dla muzyki Scootera nie rozumie nikt. Dla mnie jednak muzyka Niemców ma w sobie wiele z pierwotnego, rockowego feelingu, i oczywiste było, że od pierwszej chwili przypadła mi do gustu. Nie chodzi tu nawet o fakt wyśmienitych interpretacji klasyków, czy porywających własnych utworów, zarzynanych do upadłego przez kanały muzyczne. Chodzi o ... trans. Hity hitami, ale właściwie najbardziej podobają mi się 'wypełniacze', których na ich płytach nie brakuje. Takim właśnie wypełniaczem jest 'Awakening', numer, bez którego nie mogła obejść się żadna alkoholowa biesiada w tamtym czasie...



Już na studiach poznałem mroczną, kojarzoną z gotykiem, scenę dark-elektro. Od razu spodobało mi się to, że te dźwięki są dużo ostrzejsze, agresywniejsze. I choć nie były żadną alternatywą dla podziemnej, agresywnej sceny hardcore, zapałałem sympatią do wykonawców spod znaku Suicide Commando czy Funker Vogt. Niebagatelną rolę odegrał fakt, że na odwiedzany corocznie festiwal Castle Party zaczęli być zapraszani wykonawcy związani z tymi gatunkami.



Warp Brothers to znowu Niemcy, duet DJski który pokazał mi mocną odmianę muzyki dance/trance. Dzięki nim znalazłem w tej muzyce olbrzymie pokłady agresji, zapętlony i zdający nie kończyć się bit potrafił przenicować czaszkę i pulsował w głowie jeszcze długo po usłyszeniu. Podkręcona 'na maksa' głośność pozwalała dojść do progu bólu, a później ten próg przekroczyć (zupełnie jak w death metalu ;) ). Zacząłem szukać...



... i trafiłem na scenę holenderską. To tam powstały tak fajne gatunki muzyczne jak gabba czy speedcore, to tam rozkwitała w latach 90-tych scena hardcore techno, która wbiła mnie w ziemię. Czym jest hardcore techno? Najprościej będzie stwierdzić, że jest dla muzyki elektronicznej tym samym, czym crust/grindcore dla metalu i punka. Muzyką odhumanizowaną, momentami obskurną, pozbawioną melodii, eksponującą rytm aż do granicy absurdu... i bólu. Muzyka ta wyzwala we mnie niesamowite pokłady energii, ale też potrafi zmęczyć. Po dziś dzień wykonawcy hardcore to scenowy underground, mimo że najpoważniejsze imprezy (Masters of Hardcore i Thunderdome) gromadzą po kilka tysięcy ludzi. W Polsce gatunek nie jest szczególnie popularny, ale ostatnimi czasy znalazłem informacje o imprezie w Poznaniu (sic!). Gdybym miał pewność, że nie trafią na nią żadne mutanty, to pewnie chciałbym odświeżyć wspomnienia i na nią wpaść...

Brak komentarzy: