wtorek, 6 kwietnia 2010

Jak to dobrze być wąpierzem...

Nocarz, to ma klawe życie
oraz wyżywienie klawe
Przede wszystkim już o świcie
dają mu do łóżka kawę
A do kawy jajecznicę.
A jak już podeżre zdrowo,
to przynoszą mu w lektyce
Bardzo fajną nocarzową (...)
Po obiedzie złota cytra
Gra prześliczną melodyjkę,
Nocarz bierze z szafy litra
I odbija gnatem szyjkę.
Sam popije - starej niańce
Da pociągnąć dla ochoty.
A kiedy już jest na bańce,
To wymyśla różne psoty
Potem ciotkę otruć każe
Albo cichcem zakłuć stryjca...
...dobrze, dobrze być nocarzem,
Choć to świnia.
... i krwiopijca!

Andrzej Waligórski, 'Cysorz', wersja niezbyt dokładna ;)




Dawno już nie czytałem dobrej książki o wąpierzach. Nie takiej, w której wampir występuje jako postać drugoplanowa, ani takiej, w której wampiry współistnieją z całą resztą fantastycznej czeredki - wilkołakami, strzygami czy utopcami, jeno czystej, nieskażonej myśleniem, wampirzej opowieści. I nagle w me łapki trafiła trylogia Magdy Kozak, traktująca o losach Vespera - 'Nocarz', 'Renegat' i 'Nikt'.

Vespera poznajemy, gdy jest jeszcze człowiekiem, którego życiową szansą jest praca w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Szybko okazuje się, że jeden z wydziałów ABW jest jedynie przykrywką dla wampirzej międzynarodówki, trwającej na straży kruchego Przymierza między ludźmi a wampirami. Bohater pozwala się przemienić, przez co uzyskuje komplet 'supermocy', takich jak nadludzka siła, wytrzymałość, zdolność latania czy telekinezy, wraz z zaimplementowanym w pakiecie apetytem na ludzką posokę. Vesper szybko daje się wplątać w intrygę między skonfliktowanymi wampirzymi stronnictwami, która to intryga, obfitując w rozmaite, acz przewidywalne zwroty akcji, ciągnie się przez jakiś tysiąc stron wspomnianych trzech tomów.

Trzeba przyznać, że Magda Kozak, autorka sagi, pisze bardzo po męsku. Bardzo zwięźle, konkretnie, koncentrując się często na elementach, które przyciągają małoletniego męskiego czytelnika. Język, którego używa, leje miód na serce domorosłych militarystów, którzy wiedzą czym się różni Tantal od Onyksu, a M10 od MPO. Do tego wydarzenia następują dość szybko jedno za drugim - akcja goni akcję, eksplozja wybuch, a wszystko przesiąknięte jest zapachem siarki ładunku miotającego. Całość czyta się wybornie, lecz po lekturze zbyt wiele w głowie nie zostaje. Ot, czytadło do poduszki.

Świat wampirów w 'Nocarzu' wpisuje się we współczesne kanony i obficie nawiązuje do innych krwiopijczych światów znanych w popkulturze. Powieściowe wąpierze to nie samotnicy, ukryci gdzieś w kryptach i wychodzący po zmierzchu na łowy, ale całe społeczności, uporządkowane wedle zmodyfikowanych prawideł Maskarady. Na samym szczycie stoi Kain Przedwieczny Ukryty, pogrążony w letargu, z którego może wybudzić go jedynie Wampirzy Lord, i tylko w sprawie najwyższej wagi (podobnie jak w filmowej sadze 'Underworld'). Niżej, na czele klanów stoją Lordowie, z których każdy dysponuje potężną Mocą. Nie można oprzeć się wrażeniu, że są niemalże wszechwładni, jak znani z cyklu o Patrolach Siergieja Łukjanienki Heser z Zawulonem, i podobnie jak oni, snują swoje intrygi na wielu poziomach i bardzo długofalowo. Jeszcze niżej - zwykłe wampiry, a poniżej - karma, czyli ludzie. My wszyscy, znaczy się.

Nie jestem specem od wampirów. Nie czytałem nawet 'Zmierzchu' i nie oglądałem wampirzych tasiemców typu 'True Blood'. Dlatego nie jestem w stanie wyłapać wszystkich nawiązań do popkultury, jednak czuję, że oprócz tych dwóch dominujących (Patrole i Underworld) jest ich jeszcze sporo. Podobieństw do prozy Łukjanienki wyłapałem zresztą najwięcej - podobnie jak u niego poruszane są tematy moralności i podawane są tematy muzyczne (cała plejada dyżurnych mrocznych wykonawców, z Depeche Mode i Nachtwunschem na czele, ale smaczkiem dla militarystów jest np. Lyube). Dlatego z mojej strony autorka dostaje minusa, za brak indywidualnego pomysłu. Z drugiej strony jednak wykreowany przez nią świat jest idealny dla potrzeb sagi - i bardzo otwarty (przykładowo czwarta część może zacząć się stwierdzeniem: "Nigdy dotąd nie mieliśmy problemów z wilkołakami/kotołakami/świniopasami" i wprowadzić do gry nową stronę konfliktu). Jeszcze jedna sprawa, która irytowała mnie niezmiernie podczas lektury, to traktowanie wampirzego Daru jako kolejnego gadżetu, który szybko staje się niezbędny (widać to zwłaszcza w rozważaniach głównego bohatera otwarcie przyznającego, że nie potrafiłby żyć jako słaby człowiek, gdy posmakował potęgi wampira). Do tego traktowanie - zwłaszcza w późniejszych częściach - ludzi wyłącznie jako pokarmu, przy jednoczesnej próbie usprawiedliwiania się ("spuszczamy krew z mętów - pijaków, bandytów, zwyczajnych ludzi zostawiając w spokoju") jest i mocno niesmaczne, i niedopracowane fabularnie (przy założeniu, że nierafinowana krew działa jak narkotyk).

W mej ocenie tryptyk o Vesperze jest cyklem na jeden dzień - tyle czasu z prozą Magdy Kozak spędziła Najlepsza z Najlepszych, i tyle czasu spędziłbym ja, gdyby nie to, że połówkę ostatniego tomu zostawiłem sobie na deser, przedkładając pobyt w Azeroth nad lekturę. Czyta się to fajnie, akcja przykuwa czytelnika. Jednak później w głowie prawie nic nie zostaje - może poza jakimś fajnym motywem czy śliczną nazwą własną. Osobiście potraktowałem ten cykl jako odskocznię od zaangażowanej prozy, jaką ostatnio zgłębiałem, i przez to 'nocarze' zyskały w moich oczach. Po raz kolejny, kończąc lekturę, miałem wrażenie, że książki te trafiły w moje ręce o jakieś 15 lat za późno. Szkoda.

Na koniec jeszcze wspomnę tylko o Bardzo Fajnej Rzeczy - autorka utrzymuje stały kontakt z czytelnikami na swojej stronie internetowej, na której można poczytać także inne jej prace (jak choćby cykl o smoczycy Paskudzie). Udało jej się też stworzyć coś w rodzaju paramilitarnego fanklubu, który dosyć mocno się udziela - nie tylko w sieci (min. dzięki nim powstał umieszczony wyżej clip do piosenki zespołu Closterkeller). Jak widać - jej proza rzeczywiście inspiruje, co Fajną Rzeczą Jest.

P.S. Nie byłbym chyba sobą, gdybym nie wspomniał o udziale Anji O. w promocji książek pani Kozak. Jej opinię na temat 'Nocarza' można usłyszeć i zobaczyć na YouTube, a dykteryjkę o koncercie z udziałem renegatów i nocarzy można przeczytać w wywiadzie opublikowanym w drugim numerze 'Lśnienia'. Niby nic, ale coś mi się zdaje, że zarówno 'nocarze', jak i 'podnóżki' rekrutują się wśród podobnego grona fascynatów i ... fanatyków. Czas pokaże, czy mam rację, czy jestem po prostu uprzedzony...

Brak komentarzy: