piątek, 6 lutego 2009

Виктор Цой, Последний герой...

Z Kinem zetknął mnie przypadek. Jeden z internetowych znajomków pisał długo i dobrze na temat tego zespołu, co sprawiło, że postanowiłem posłuchać piosenek tej grupy. Na początku nie umiałem się przebić przez archaiczne brzmienie grupy - w latach 80tych przecież nie było rozwiniętej technologii nagrywania dźwięku. Później jednak zakochałem się w specyficznym feelingu ich utworów - rzewnej, słowiańskiej melodyce. Słowiańskiej, choć tak odstającej od tego, co reprezentują odwołujące się do tradycji Słowian grupy pagan-metalowe. Choć nie znam języka rosyjskiego tak dalece, że kiedyś wmówiono mi, że 'da swidanja' to 'dzień dobry', a 'zdrastwujcje' to 'do widzenia', staram się zrozumieć teksty zespołu. Wydaje mi się bowiem, że choć rozumiem je piąte przez dziesiąte, to przesłanie w nich zawarte jest ważne dla słuchacza.

Na własny użytek skonfrontowałem Kino z polskimi grupami startującymi w latach osiemdziesiątych, i wyszło mi, że stylistycznie chyba najbliżej grupie Coja jest do Kultu i Republiki - i to zarówno lirycznie jak i muzycznie. Kino natomiast posiada coś, czego brakuje polskim grupom, a mianowicie legendę. Romantyczną opowieść o tym, jak to w czasach, w których nie było niczego, pojawili się twórcy będący głosem pokolenia. W Stanach takimi twórcami byli Morrison czy Cobain - a spoglądając na niektóre zachowane filmy z koncertów Kina Coj z wizerunku Morrisona zapożyczył bardzo wiele. W Polsce zaś takich twórców brakuje (Ci, o których można było tak napisać rozmienili swe idee na drobne). Także śmierć Coja - choć tak przypadkowa - doskonale się wpisuje w legendę grupy.

Jeśli poświęciliście trzy kwadranse na obejrzenie reportażu o Coju, który podlinkowałem w poprzednim poście, zdążyliście poznać jego historię. Historię chłopaka, który gdzieś za Żelazną Kurtyną marzył o graniu rocka, a później porwał swoją muzyką masy. Historię artysty, który był tak odmienny od szarej rosyjskiej rzeczywistości - jego styl, będący wypadkową między Eldritchem, Viciousem a Gahanem, musiał szokować i pobudzać wyobraźnię rosyjskich nastolatków. Wreszcie historię człowieka, którego piosenki są źródłem nieustającej inspiracji dla kolejnego już pokolenia Rosjan (wystarczy spojrzeć na tę stronę - ilość wierszy czy fan-artów dedykowanych Cojowi jest porażająca). Jednocześnie twórczość grupy Kino często przewija się w powieściach Siergieja Łukjanienki, który zresztą lubuje się w nawiązaniach do tekstów rosyjskiej sceny alternatywnej.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

O! To to teksty były w Patrolach? Dzieki, jakoś nigdy nie chciało mi się samodzielnie szukać w necie :)Pozdrawiam,
sen