czwartek, 9 kwietnia 2009

Romantycy polskiego andergrandu.

Podziemna muzyka metalowa wyróżnia się z reguły podłością brzmienia i maksymalnym radykalizowaniem przekazu. Garażowe kapele starają się być najszybsze, najbardziej bluźniercze i najcięższe. Ich członkowie oczywiście nie wylewają za kołnierz i nie przebierają w środkach, aby pozostawić po sobie wrażenie totalnej bezkompromisowości. Tymczasem, w połowie lat dziewięćdziesiątych w polskim podziemiu zaistniał nurt romantycznego symfonicznego metalu, będący ewenementem na skalę europejską.

Dlaczego piszę - ewenement? Ano dlatego, że na świecie nie łączono elementów dark ambientu z black metalem. Zachodnie kapele albo wybierały drogę symfonicznego metalu, być może bardziej strawnego, za to o wiele bardziej pompatycznego (Limbonic Art), albo schodziły na drogę ambientu (cóż poradzę, że Ulver pasuje tu najlepiej, choć muzyka tej kapeli to jeszcze inna para kaloszy). Polskie grupy, w połowie ubiegłej dekady, znalazły właściwą sobie niszę, w której klawiszowe pasaże łączyły z blackowym skrzekiem. I choć niektóre z nich później ewoluowały zgodnie z zachodnimi trendami, dwa projekty dzielnie trwały w raz obranej stylistyce, by później jednak sczeznąć i pozostać we wdzięcznej pamięci kilku osób - w tym w mojej.

Najpierw trzeba wspomnieć o kapelach, których dorobek zasługuje na odrębny wpis - Profanum, które lubowało się w mroku i ostatecznie zdryfowało ku ambientowi, oraz Darzamat, który z kolei podążył ku awangardowemu black metalowi. Obie kapele istnieją po dziś dzień, choć opinie o tym, czy Profanum uraczy nas jeszcze kiedykolwiek nowym albumem są podzielone.
December's Fire - Anioł Samotnych<- kliknij by posłuchać 'December's Fire - Anioł Samotnych'
December's Fire to projekt jednego człowieka, Piotra Weltrowskiego, znanego z Hefeystos oraz ze współpracy z Behemothem. Projekt (bo ciężko nazwać ten twór zespołem) powstał na początku roku 1994, i szybko zaczął nagrywać. Pod szyldem December's Fire ukazały się dwie demówki - instrumentalna 'Across the Sorrowfields of Baltic' i 'Deszcz Mą Łzą, Piorun Mym Krzykiem', oraz pełen album - 'Vae Victis'. Materiały demo nie znalazły uznania w oczach publiczności - pierwszy ze względu na tragiczną jakość nagrań, a drugi z uwagi na to, że przeciętnego metalowca interesowała w owym czasie muzyczna rzeź, a nie spokojne, klawiszowe pasaże wspierane melorecytacjami. Jednakże pomocną dłoń wyciągnęła Atratus Music, czyli maleńka wytwórnia płytowa skupiająca w swych szeregach kapele z Gdańska (opróćz Hefeystos i December's Fire wydała między innymi 'Grom' Behemotha i 'Rebel Souls' Damnation). Firma ta wydała 'Vae Victis', która o dziwo zebrała same pozytywne recenzje. Być może sprawiła to wreszcie dopracowana muzyka, być może fakt, że zaśpiewał na niej imć Nergal. Zachęcony sukcesem Piotr przygotował i wydał przy pomocy Krzysztofa Azarewicza minialbum 'Ogień' (limitowany do 200 kopii), zaś później... Później, jak to w Polsce bywa, właściciel Atratus Music zrobił wałek, na którym przekręcił wszystkie wydawane zespoły. Przygotowany nowy album projektu, mający nosić tytuł 'Ars Infernali', nie został nigdy ukończony, zaś muzyka, mająca się na nim znaleźć trafiła w części na demo dark ambientowego projektu Weltrowskiego i Azarewicza - The 4th is Eligor - 'When the Purity is Raped'. Projektu, który również nie przetrwał próby czasu. Na chwilę obecną December's Fire to zamknięty rozdział, ale pozostaje nam mieć nadzieję, że niespokojny duch Weltrowskiego pozwoli mu stworzyć nową muzykę, być może pod nowym szyldem.
December's Fire - Pragnę Twej Krwi<- kliknij by posłuchać 'December's Fire - Pragnę Twej Krwi'
Jak najkrócej opisać muzykę December's Fire? To spokojne, fortepianowe pasaże uzupełnione klawiszowymi plamami, czasem brzmieniem akustycznej gitary. Od czasu do czasu słychać skrzeczący wokal, dawkowany oszczędnie, z umiarem. Nad całością unosi się lekko oniryczny klimat, acz całość nie jest pozbawiona jakiegoś podskórnego niepokoju... Teksty? Cóż, dość pretensjonalne i trącące buzującymi hormonami, doprawione odrobiną bluźnierstwa - tu ukłon w stronę sceny metalowej. Dla mnie 'Vae Victis' jest ważnym albumem - w dużej mierze inspirował moje ówczesne próby plumkania na klawiszach...
Nirnaeth - Zmierzch<- kliknij by posłuchać 'Nirnaeth - Zmierzch'
Drugim projektem, który współtworzył romantyczno-mroczną scenę metalową, był cieszyński Nirnaeth. Powstał on nieco później, bo pod koniec 1994 roku, z inicjatywy Piotra Wójcika, znanego na scenie pod ksywą Smrtan a udzielającego się między innymi w Themgoroth, Svantevith, Shoggot, Eblis, Empiria i mającego na koncie solowe wydawnictwo. Pierwotnie projekt nazywał się Araunthar i pod tą nazwą zarejestrował demo 'Sorrow'. Demo to ze względu na niską jakość dźwięku nie zostało nigdy wydane, Smrtan zdecydował też o zmianie nazwy na Nirnaeth. Już pod tym szyldem nagrany zostaje materiał 'Opus Nirnaeth', do którego wydania Smrtan powołuje do życia własną wytwórnię - Dagdy Music. Muzyka na tej płycie odchodzi od czysto fortepianowych brzmień, by skierować się ku syntezatorowym plamom, wzbogaconym skrzypcami. Dobra promocja i niezły odzew ze strony fanów pozwala nawiązać kontakt z hiszpańską wytwórnią Abstract Emotions, pod której skrzydłami wydany zostaje album 'Haudh 'en' Nirnaeth'. O zespole zaczyna się już mówić coraz głośniej, do składu zaczynają dołączać muzycy z zaprzyjaźnionych kapel - Themgoroth i Vim Patior. W poszerzonym min. o gitarę elektryczną składzie zespół nagrywa ostatnie swoje dzieło - 'Nirnaeth Arnoediad'. W ramach promocji materiału zespół daje koncerty, min. na małej scenie festiwalu Castle Party w roku 2000 (przed Cemetary of Scream i Behemoth). W międzyczasie problemy finansowe dopadają Abstract Emotions i Smrtan musi sobie radzić sam, prace nad kolejnym albumem (mającym ponoć nosić tytuł 'Auta I Lome') zostają zawieszone. Smrtan rozwija wytwórnię i skupia się na innych projektach, Nirnaeth zostaje odsunięty w cień, z którego kiedyś być może powróci. Ale prawdopodobnie pod inną nazwą, gdyż kilku bojowych francuzów wykonujących siarczysty black/death metal ten szyld zawłaszczyło :).

Muzyka Nirnaeth to - podobnie jak w przypadku December's Fire - melorecytacje i pełne spektrum klawiszowych brzmień. Późniejsze wydawnictwa wzbogacane są przez gitary i skrzypce, oraz ostry, skrzeczący wokal :) Co do wokalu zresztą, to pamiętam jak przed występem na CP osobnik odpowiedzialny za wrzaski wielokrotnie prosił o wyciszenie mikrofonu. Realizator dźwięku nie kwapił się do tego, więc młodzieniec o zaprezentował próbkę swoich możliwości, skutecznie ogłuszając zebraną publiczność. Realizator nie do końca chyba radził sobie z kapryśnym sprzętem, i wokalista cały koncert prześpiewał na sucho, bez mikrofonu. Trzeba jednak przyznać, że był doskonale słyszalny nawet w najbardziej oddalonym zakątku sali :) I jeszcze dwa słowa o tekstach... Smrtan najlepszym tekściarzem nie jest, i w związku z tym praktycznie cały pierwszy album wypełnia poezja Micińskiego - dość ciekawie wypada w konfrontacji z muzyką Nirnaeth. Pełnej dyskografii zespołu, i tego, jak sobie radzili możecie posłuchać na przykład tu.

Brak komentarzy: