niedziela, 21 lutego 2010

Tides From Nebula - wystrzeleni w kosmos dzwiekow.

Dzisiaj krociutko, tresciwie i bez polskich czcionek, bo korzystam z udostepnionego linuksowego komputera na uchodzctwie. Zafiksowalem sie na Tides From Nebula, post-rockowa kapele z Warszawy, ktorej plyta 'Aura' zrobila na mnie takie wrazenie, jak od dawna nic. Nawet Furia, o ktorej wspominam w ktoryms starszym wpisie, nie dzialala na mnie az tak.

Co gra Tides From Nebula? Niesamowicie emocjonalna muzyke, ktora zabiera sluchacza w kosmos. Rock grany przez te kapele jest nieslychanie transowy. Dlugie, nawet osmiominutowe numery zdaja sie byc oparte na tych samych dzwiekach, odgrywanych na przerozne sposoby, Dla mnie rewelacja. Co ciekawe, ich muzyka jest tak gesta, ze nie ma w niej miejsca na wokaliste, ten brak jednakze absolutnie nie przeszkadza! Co wiecej, pozwala skupic sie bardziej na muzyce, ktora tego skupienia wymaga - nie sprawdzi sie wiec jako podklad do sniadania, prasowania czy mycia zebow.

Powiem jedno - nie wazne co zrobicie, czy kupicie czy ukradniecie te plyte - po prostu musicie ja miec.

A w ramach bonusu - za kilka dni mozecie sie spodziewac opisu szalenstwa, ktore odbywa sie w ramach koncertow Tides From Nebula.

Brak komentarzy: